W linii prostej – ok. 40 km. 24 lipca .Godzina 2,30. Pobudka. Chwaliszewski przygotowywał się do jednej z najważniejszych wyczynów pływackich w swojej karierze. O godzinie 3.00 zbiórka techniczna na sopockim molo. Tam czekali na niego ratownicy Gdyńskiego WOPR, lekarz medyczny ,płetwonurek oraz dwie zaufane osoby , które od lat towarzyszą Chwaliszewskiemu w jego przedsięwzięciach Kuba Grzelak oraz Lech Burenko. Kierunek Hel.
Tam właśnie o godzinie rozpoczęła się walka z żywiołem oraz samym sobą .Pogoda na starcie dopisywała. Przy optymalnej pogodzie i małej fali całe przedsięwzięcie miało trwać około 18-20 godzin. Jeśli zacznie wiać wiatr i wywoła boczny prąd, wynoszący pływaka na pełne morze, potrwa to o kilka godzin więcej. Wiatr 5 w skali beauforta w skutek czego tworzy się fala. Na początku nie stwarza zagrożenia pływakowi.
Po ponad 7 godzinach Chwaliszewski wychodzi na ląd na plaża koło Gdyni. Wszystko według planu. Przepłynął połowę założonego dystansu i nie zamierza rezygnować. Płynie dalej w kierunku Helu. Zostało do przepłynięcia jeszcze 20 km. Pogoda zmienia się diametralnie. Duża siłą wiatru przeszkadza w płynięciu lecz Chwaliszewski się nie poddaje .Przepływa jeszcze 4,5 km. Wie ,że stawka jest wysoka.
Niestety fale są na tyle wysokie ,że musi zrezygnować .