Przez kilkanaście lat jeździł pan ze strongmanami po Polsce i po świecie. Obserwował pan zmiany zachodzące w tej dyscyplinie sportu. Od skromnych początków w końcu lat 90, przez szczyt popularności w pierwszej dekadzie i jakby schyłkową sytuację w ciągu ostatnich paru lat. Ale właśnie pojawiło się sporo biecujących zawodników Kilku z nich wybiera się na lipcowe Mistrzostwa Świata StrongMan w Afryce, kilku innych walczy w eliminacjach o wyjazd na Arnold Classic w Ohio. Czy dzięki nim dla polskiego StrongMan po kilku chudych latach wrócą lepsze czasy?
Początki rzeczywiście były skromne: małe, powiatowe imprezy, mizerne nagrody, które ledwie zwracały zawodnikom koszty dojazdu. Mariusz Pudzianowski jest człowiekiem, który chyba zrobił najwięcej dla rozwoju tej dyscypliny w Polsce. Okazało się, że jest fenomenem, jeśli chodzi o kondycję, siłę, możliwości organizmu do regeneracji. On potrafił wygrywać w sezonie wszystkie zawody Pucharu Polski, a było ich zazwyczaj ponad dwadzieścia. Do tego starty zagraniczne, które też z reguły wygrywał . Gdy startował za granicą, nawet jeżeli nie zwyciężał, zawsze zdobywał miejsce na podium. Na 10 startów w mistrzostwach świata – osiem razy stanął na podium, pięć razy zwyciężył. O ówczesnej popularności StrongMan zadecydowały dwie okoliczności: po pierwsze fenomen Pudziana, po drugie fakt, że tego Pudziana można było oglądać w telewizji.
StrongMan przyszedł do nas z zagranicy, głównie z USA. Ale bardzo szybko okazało się, że Polacy potrafią być w tym sporcie lepsi od Amerykanów. Ba, najlepsi na świecie!
Owszem, w telewizji można to było zobaczyć w zbliżeniach: ich mocarne sylwetki, niesamowite ciężary fruwające w powietrzu. Nie było udawania, niektórzy z nich naprawdę walczyli do upadłego, to znaczy do chwilowej utraty przytomności. Strongmani stawali się bohaterami w swoich miejscowościach, byli rozpoznawalni w całym kraju. Dzięki takiej popularności zdobywali więcej zaproszeń na imprezy krajowe i zagraniczne, zarabiali więcej pieniędzy.
– Dodajmy do tego niezwykłą atmosferę, jaka panowała na tych zawodach. Pan sam, jako prowadzący, też mocno się przyczyniał do zbudowania takiego nastroju. Wśród widowisk sportowych relacje z zawodów StrongMan osiągały wtedy w telewizji trzecie miejsce pod względem oglądalności. Przodowała piłka nożna, po niej skoki narciarskie, czyli Adam Małysz, po nim StrongMan. A więc wszystko szło bardzo dobrze i nagle klapa: TVN wycofał się z relacjonowania zawodów strongman. Dlaczego?
– Ponieważ zabrakło sponsorów. W tych czasach, o których mówimy, na zawody StrongMan były wynajmowane całe stadiony lub ogromne hale, sprzedawano dziesięć a nawet dwadzieścia tysięcy biletów – niemal tyle co na mecze piłki nożnej! Organizatora stać było na zakwaterowanie zawodników w lepszych hotelach, podczas zawodów organizowano dla publiczności konkursy z nagrodami. To wszystko kosztowało duże pieniądze. Dziś tych pieniędzy jest o wiele mniej. O wiele trudniej znaleźć sponsora, który by zapłacił telewizji, znaleźć pieniądze na nagrody, na wynajęcie obiektu . Teraz to jest trudny, ryzykowny biznes.